Okruchy codzienności
Antologia niedrzwickich poetów
ŻYCIOWE ZAPISKI
Janina Bogumiła Głąbowa
WRÓBLĄTKO
Popatrz –
na ziemi,
wśród zeschłych liści,
leży małe wróblątko.
Trzęsą mu się piórka,
dziobek mocno otwiera,
zrozpaczona matka
ćwierka, ćwierka i ćwierka!
I nikt-
Nie śpieszy na pomoc.
Wiatr zimny,
Wszystkich gna
Z góry nie widać,
że obok wielki dramat
małego stworzenia.
16.10.2008r.
CHWILA Z DZIECIŃSTWA
Jak w kadrze filmowym,
widzę izdebkę małego dzieciństwa.
Mama się krząta
i śpiew taty się rozlega.
Najczęściej legionowe zwrotki
płynęły jedna za drugą,
słuchałam ich z przejęciem
i nigdy nie było za długo.
Podziwiałam gwizdanie taty,
w rytm różnych piosenek,
nie przepuszczałam wtedy,
że będzie to tęsknym wspomnieniem.
Tragiczny fakt wojny
przypomniał cytat z pieśni:
,,Świsnęła mała kula
i grób wyryła mu”.
05.07.2015r.
MOJE MIEJSCE
Nie urodziłam się w Niedrzwicy
ale tu chodziłam do szkoły
poznawałam świat
chociaż był to czas wojny
chłonny umysł dziecka
i otwarte oczy
dostrzegały wszystko
co się wkoło toczy.
Po latach wróciłam
by nauczyć dzieci
tu poznałam męża
do dziś żyje we wsi.
Od ludzi się uczyłam
historii i etosu
nie zmieniłam miejsca
ani swojego losu.
2012r.
TAK SZYBKO MIJA CZAS
Tak szybko mija czas
odciska ślady na twarzy
i coraz mniej nas
rówieśników z klasy.
Cieszymy się każdym dniem
tym, że samodzielnie chodzimy
i mimo drobnego dyskomfortu
mamy uśmiechnięte miny.
Najłatwiej żyć dziecku z mamą,
bardzo miło być młodym,
ale sztuką wieku dojrzałego,
być cierpliwym i pogodnym.
CMENTARZ NIEDRZWICKI
Cmentarz niedrzwicki
Prawie dwuwieczny
Daje pośmiertne schronienie
Na spoczynek wieczny
Ziemia przyjęła proch
Ludzi zacnych
Odważnych i szlachetnych
Swoich i obcych
Niebytem złączeni
Bogaci i biedni
Leż obok w ziemi
Kto w niebie - nie wiemy
Krzyże pochylone
Nagrobki mchem porosły
Litery zdarte
Ocalałe słowa - wiele warte.
MOJE MIEJSCE
Mój mały świat
między opłotkami
podzielony na kwadraty
ścieżkami i krzewami.
Dorodna gałąź wiśni
dalej śliwy i grusze,
obok wtulone maliny
przy nich porzeczki.
Rabatka aksamitek
w słońcu się wyzłaca,
dominuje czerwień szałwii
lobelia szafirem rozkwita.
Życie roślin jak człowieka
ma swoje okresy,
rosną, kwitną, owocują,
odchodzą w niemocy.
04.07.2007r.
ZIMNY MAJ
Coś ty zrobił maju
w środku młodej wiosny,
czyś nie zauważył
że kwiaty rozkwitły.
Sypnąłeś białym śniegiem
na zielone drzewa,
a dzieci ulepiły,
zdziwionego bałwana.
Czyżbyś się rozbrykał
i stał się nieznośny,
zapomniał, że zima
z krą w rzece spłynęła.
03.05.2011r.
WIECZÓR ZADUSZNY
Pora odwiedzin minęła
Modlitw westchnień pełna
Wróciła cisza cmentarna
Spokojem i powagą dostojna.
Jeszcze tlą się znicze
Ich zapach szeroko się niesie
Mroczna noc zapada
Dołem chłód się ściele.
Mgła ogarnia groby
Przesłania łunę bijącą od zniczy
W czarny welon zmienia
Cmentarne cienie krzyży.
ŻYCIOWY BIEG
Czas biegnie
poganiany rytmem zegara.
Życie przemija
wypełnione pracą
Dni i noce
znaczą życie zdarzeniami
niby wzór tkaniny .
A człowiek planuje,
składa to i owo,
i czasem zapomina,
że meta blisko.
Cóż poza nią i jaka nagroda,
Czy tylko zmęczenie i pustka
i jaki będzie odpoczynek?
Nie odpowie na to wyobraźnia
ani pragnienie serca,
To tajemnica.
Andrzej Pastusiak
ŻURAW STUDZIENNY
Żuraw studzienny historią okryty
Co przed laty z głębi wodę czerpał
Poił bydło i ptactwo domowe
A gospodarzom pragnienie zabierał
Stanął w Skansenie żuraw studzienny
Z grubej rosochy grabu jego podpora
Długa belka niczym ruchoma szyja
A na końcu żerdzi czerpak wody
Niech harmonijny śpiew żurawi
Odbija echo i doda nam odwagi
Zachować od zniszczenia
Pięknego żurawia studziennego
Bo to pomnik dawnych czasów
Więc niech pozostanie na długie lata
w Skansenie gdzie go będą podziwiać
Niejedne ciekawe niedrzwickie oczy.
BICIE OLEJU W SKANSENIE
Gdy Adwent się zaczyna
Bicie oleju się rozpoczyna
Ziarno lnu z Batorza przywiezione
W gniotowniku rozdrobnione
Temperatury piec nabiera
W brytfannie tylko nadzieja
Gorące siemię lniane
W płótnie jutowym osypane
Teraz ciężki sprzęt użyto
Prasa się rozgrzewa
Bez siły chłopa
Zapewne to się nie uda
Tłoczy chłop olej
Pot mu spływa z czoła
Sąsiedzka pomoc
Potrzebna od teraz
Piękna jest historia spichlerza
Uwieńczona sukcesem
Olej złocisty z prasy popłynął
A makuch - dla zwierząt pozostał.
MŁYN
Były trzy młyny zbożowe
Wyglądały jak nowe
Dwa uległy zniszczeniu
A jeden spaleniu
Młyn Grodzkiego został odbudowany
Mimo, że na zagładę skazany
Stary razowiec
Robi paszę dla owiec
Stół walców, ziarno mieli żyta
Mąka z nich już umyka
Przez żubrowe oczyszczenie
Mąka bez plew zostanie
I już mąka nasypana
Gotowa do zabrania
Jeszcze skacze krajalnica
Co przez sito kasza jęczmienna zmyka
Młynarz krzyknął – koniec pracy
Jeszcze tylko grosz zapłaty.
Talia
Rozszumiały się drzewa wspaniałe
Zaczęły się przekomarzać, które są grubsze całe
Dąb przy kuźni krzyknął dacie wiarę-
„Na trzysta siedemdziesiąt centymetrów mam odstaję!”
Roześmiał się jesion na Ludwinowie
Mam trzysta dziewięćdziesiąt pięć centymetrów w obwodzie!
Na to pobratanek ze spółdzielni starej
Krzyknął „czterysta dziesięć centymetrów mam w pasie!”
Lipa przy kościele gałęziami zaszumiała
I od ucha do ucha się roześmiała;
„Przecie mam czterysta osiemdziesiąt centymetrów w klacie
A wy mniej ode mnie macie!”
Wierzba przy młynie się oburzyła
Gałęziami dookoła ruszyła
„Mimo, że koronę mam podcinaną
To pięćset trzydzieści centymetrów w talii mam zachowaną”
Na to osika piszczącym głosem
Narobiła rozgłosu;
„Jak wam nie wstyd spaślaki stare
O talii jeszcze marzyć”
Anioł
Stoi Anioł na cmentarzu parafialnym
Myśli ma niepewne, dlaczego jest czarny?
Co dzień tu przybywa młodych mieszkańców ziemi
I co on może tu zrobić lub zmienić?
Staje się bezradny, podnosi wzrok ku Niebu
Jakby kogoś zobaczył w przestworzach
Włosy na ramionach już mu posztywniały
Boże – dlaczego jestem czarny?
Skrzydła puszyste wznoszą się ku górze
Czeka jakby do odlotu – by umknąć w chmurze
Ręce mu opadły z tej bezsilności
Boże zachowaj ludzi od śmiertelności.
Kowal
Przy starym dębie, bisko kościoła
Stoi kuźnia na węgłach zrobiona
Dach w stylu kopertowym ułożony
Pokryty papą, smołą przyklejony
Kiedyś tu przed laty kowal z umiejętnością
Podkuwał koniom kopyta z wielką przyjemnością
Wszystko potrafił zrobić z twardego żelaza
Dla niego to była mała oaza.
A w zimie na saniach chłopi przywozili
Pługi do remontu. U kowala zostawiali
A ci bardziej przemarznięci
Mogli się rozgrzać przy kowadle dźwięcznym
Byli i tacy co przy miechu stali
Do paleniska węgla podrzucali
By usłyszeć pierwsze wiadomości
I nauczyć się Kowalskiej mądrości.
POWÓDŹ
Ze stawu w Żurawińcu
Rzeka Nędznica wypływa
Mija Leśniczówkę
I już źródło ją zasila
Po drodze mija
Źródła bijące
Wody się piętrzą
Zalewają łąkę
Taka mała powódź
W latach sześćdziesiątych
Naszą wieś spotkała
Aż nie do wiary - to była rzeczka mała!
Płynie dalej po rozlewiskach
Napełnia stawy Mały i Górny
Pcha się do ,,Cichej wody”
Bo tam też poziom mizerny
Z takiej anomalii
Bobry skorzystały
Budując tamę
I żeremie dla małych
Cenna woda ,,Botanika” zasila
Śpiew ptaków gody rozpoczyna
Powabne łabędzie suną po stawie
Kaczki krzyżówki i łyski małe.
10.10.2019r.
TREMA
Jestem emerytem
Co historię piszę
Nieraz banałem
nieraz zachwytem
Trema mnie zżera
Wiec nie recytuję
A jeśli bym musiał
To wolałbym zaśpiewać
Wspominam Stanisława Fryca
Wspaniałego poetę
Przepiękne wiersze pisał
Zostawił nam Bajkę o ,,Flądrze”
…i niespodziewanie odszedł…
Ciekawe było moje dzieciństwo
Historią niedrzwicką okryte
Była Janinka co ślad po sobie wyryła
Założyła Towarzystwo
… i w alei spoczęła…
Czytajmy jej książki
Dziesiątki lat testament pisała
By nigdy nie zapomnieć
Co chciała przekazać!
O historii!
O kulturze!
O pięknej tradycji!
O Małej Ojczyźnie – niedrzwickiej.
Pamiętajmy o Niej!
26.04.2019r.
ZIELONE ORŁY
Coś się zdarzyło w niedrzwickiej przyrodzie
Drzewa dumniejsze - grubsze w obwodzie
Wieki czekały na tę chwilę wspaniałą
Historię wsi jeszcze pamiętają
Małe tabliczki
- to pomniki przyrody
Zawisły na drzewach
W kolorze zielonym
Dwa piaskowce czerwone
Park sobie obrały
Z tabliczek czerwonych
Z zachwytu oniemiały
Piękną ,,Aleją Dworską”
Do stawów dojdziemy
,,Łbik Gajowy” na Ludwinowie stoi
,,Klona Kibica” burza złamała
Kościół zdobią dwie ,,Lipy drobnolistne”
Po liściach płynie spadź srebrzysta
,,Robinia akacjowa” zmaga się z czasem
Tylko kwiat wabi pszczoły zapachem
Tuż przy kuźni Szabata
,,Dąb Dziedzic” się wyzłaca
Szumem liści
Historię wsi wzbogaca.
05.05.2017r.
Elżbieta Baran
ŻURAWIE
Żurawie – ptaki moje umiłowane.
Ptaki szczęścia, tęsknoty i nadziei.
W żurawiach zgasło z lat przeszłych wspomnienie…
Kocham je za ich romantyczne piękno.
Są genialne jak Reymontowska epopeja.
Mądre i dumne. Szlachetne i tajemnicze.
Wiernie kochają.
Nieprzemijające piękno,
gdy żuraw tańczy ze swoją ukochaną walca…
Żurawie są prawdą jak muzyka.
Ich klangor przywraca istnienie zmysłom.
Wędrownym szlakiem z krajów dalekich
w marcu żurawie powracają na ojczyste łono.
Biegną po niebie nad Strzeszkowicami
na biebrzańskie bagna.
Sercem witam Was, Przyjaciele!
Włóczę się z żurawiami
po swoim odległym dzieciństwie
i po marzeniach młodości,
co marzeniami zostały do dzisiaj…
Świat Żurawi nie odpływa z mojego serca
z ich pożegnalnym klangorem.
Urokliwy wrzesień
Roztańczył się na jesienną nutę.
W smutnej ciszy na moim domem
Odpływa kolejny klucz żurawi
Na hiszpańskie i egipskie pastwiska.
To jakby ktoś kochany i nagle odszedł…
Z wysoka słyszę ich pozdrowienia:
,,Memento vivere!”
Żegnajcie przyjaciele!
Długie czekanie na Was do wiosny.
Jesteście jak pożegnanie serca,
jak krzyk mojej zdziwionej tęsknoty…
Mariuszowi Mydlarczykowi
Śnię straszny sen…
Gwiazdy toną we łzach…
Bezbrzeżny smutek!
Kogoś brak?
Dławiący żal
Ukryty w grudniowej bieli.
Dlaczego?
Ty –Twoja Mama,
Oni – Twój Zespół.
Stajenka w Czerniejowie.
Zziębnięte łzy.
Jakie tam łzy.
Potoki łez
I coraz dalej
Roztańczona we łzach
Pamięć…
Szesnaście lat!
Wodzireju,
Czy potrafisz cofnąć czas?
Daleki Seul,
Cienie piramid,
Żar ismailskich nocy.
A Sardynię – pamiętasz?
Wiem – będą pamiętali.
Jakie to niesprawiedliwe!
Tak nagle opuszczasz
Nasze biedne serca.
Nawet Bóg zafrasował się.
Nie ogarnia naszej rozpaczy.
Wielki żal!
Jedyny syn!
Taki lekarz!
Duma akademii!
Pierwszy
Co tak wodził mazura
I zawsze w drodze…
Niech tam , po Drugiej Stronie
Przygrywają Ci do mazura
Wszystkie anielskie kapele,
A Ty Mariusz,
Tańcz,
Tańcz,
Tańcz wiecznie!
I uśmiech Twój
Niech rozjaśnia niebo!
A iskry spod Twoich butów,
Nie spadają na nas
Promieniami!
Bo oni, bo my
Musimy teraz
Nazywać wszystko
Brakiem ciepłego lata
Twoich oczu…
Marcin Pastuszak
Chcesz być piękna musisz cierpieć
nadzieją co dzień wyszywani tkani
nami samymi kolorowymi
różne potykają nam pod twarz
owe tiule, plusze muśliny
nitkami coś przymila
ją w objęcia chcą porwać
a tu z trzaskiem rwie się materia
ał krzyczy dziewczyna
…
Więc cię dopadł
Nieubłaganie wczepiając się w twe włosy
Kiedyś kręcone, budzące zachwyt
Dziś bez blasku srebrem zmatowiałe
Też mam zmarszczki
Podobnie jak ty – wychodzące z kącika oka
Ptasich stóp odciski zwiewne
Których nie zmyje nawet łza
Więc nas dopadł
Gwiżdżąc zimnem a zwapniałych kościach
Bawiąc się kartkami kalendarza
Zrywając je jedna za drugą
Codziennie sprawdzamy elastyczność skóry
Która nie pachnie już snem niemowlęcia
Nasze życie perfectum indicativi
Migawki deszczu, dojrzałych śliwek i babiego lata
Nasz czas
Wielka niewiadoma jutra
Tajemnica pachnąca ekscytacją
Nasz czas
Byliśmy w nim wczoraj.
93 minuty do wschodu słońca
Nie wiem czy mam się czego trzymać
Nawet słowa
Nie stanowią bariery bezpieczeństwa
Jeszcze nie tak dawno
Pamiętam jakby wczoraj
Gra w klasy
Chroniła nas przed światem
Dziś niewiele nam zostało do stracenia
Tylko kilka siwych włosów
Zagrożonych upadkiem na ramię
Chociaż…
Może mam jeszcze czas
Wczoraj wiosna wybuchła zielenią.
From Russia with lowe
Kupiłem wczoraj matrioszkę
Musiałem ją mieć
Miała twoją twarz
Zagadkowy uśmiech mówił:
,,Zobacz co mam w środku”
Zajrzałem, chociaż
Wiedziałem, że tam będzie
Twoje drugie ja
Potem trzecie i czwarte
Cała wielobarwna matrioszka
Najmniejszą część
Przyczepiłem do swojej komórki
Od dzisiaj dostaje tylko smsy
From Russia with lowe